Forum FH przeniesione! Strona Główna FH przeniesione!
Portal przeniesiony na fikcyjnehistorie.cba.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

2.Schwytany klon.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FH przeniesione! Strona Główna -> Przygody Lassie'ego
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
holi




Dołączył: 12 Lis 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:25, 18 Sie 2013    Temat postu: 2.Schwytany klon.

ROZDZIAŁ 2:

Lassie to osoba jedyna w swoim rodzaju. Nie ma takiej drugi w ich najbliższej okolicy i bardzo trudno go naśladować. Tylko jego klon to potrafił.
Był tylko jeden problem. Lassie należał do buntowników. Zawsze robił na odwrót, jak mu każą. A klon od zawsze musiał być posłuszny swojemu właścicielowi. Bardzo go korciło, aby opowiedzieć o wszystkim Izabeli, Chris i Babci. Jednak wiedział, że nie może.
Przez cały czas leżał na swoi lodowym łóżku i bezmyślnie gapił się w sufit. Bardzo się nudził.
-Hej, hej! – zawołał nagle pewien głos. Sobowtór Lassiego natychmiast się ożywił i usiadł na łóżku.
-Kto to powiedział?
-A czy to ważne? Wyjrzyj przez okno!
Zaciekawiony chłopiec podszedł do okna
-Ale tu nikogo nie ma! – zawołał rozczarowany.
-Ależ jest! No, tylko ty mnie nie możesz zobaczyć – wyjaśnił nie znajomy.
-Dobra. Czego chcesz?- syknął zdenerwowany chłopiec.
-Powiedzmy, że chce ci dać prezent.
-Jasne! Prezent! Ciekawe za co?
-No za nic?
-Nie ściemniaj! – upierał się drugi Lassie. – Tu musi być haczyk! Przecież, jak chcesz mi dać prezent, to możesz mi się pokazać, tak?
-Pokazałbym się, ale nawet jakby sam chciał to nie mogę! Taka już moja natura.
Lassie szybko przeanalizował sytuację. Pewien głos w jego podpowiadał mu, że coś tu nie gra, ale ciekawość i tak robiło swoje.
-Jaki to prezent? – mruknął.
-No, a jaki chcesz?
-No… - Lassie przestępował z nogi na nogę – wolność.
-Właśnie. Wolność. Mogę si ją dać. Tylko wciągnij rękę.
Chłopiec bez żadnego dodatkowego namysłu wystawił dłoń za okno. Natychmiast pojawiły się wokół niej małe, białe płatki śniegu. Ułożyły na skórze chłopca czteroramienną gwiazdę, a następnie wchłonęły w jego niebieską dłoń zostawiając dziwny kształt w kształcie czteroramiennej gwiazdy. Źrenice chłopca zbladły i zmniejszyły się. Klon Lassiego przybrał obojętny wyraz twarzy i bardzo wolnym krokiem usiadł na łóżku.
-Łapanie sobowtórów jest o wiele prostsze niż polowanie na prawdziwych chłopców.
Drzwi się otworzyły i do pokoju weszła babcia. Usiadł obok chłopca.
-Czy ty nie powinieneś już spać? – skarciła go.
-Powinienem – głos Lassiego był pozbawiony jakichkolwiek emocji. Nawet nie spojrzał na kobietę.
-Czy coś się stało? – słusznie zaniepokoiło się Aneta.
-Nie – tym razem zahipnotyzowany spróbował się uśmiechnąć. Wyszło mu to całkiem dobrze, jak na istotę pozbawioną jakiejkolwiek kontroli.
-Twoja siostra kazała cię przeprosić – zamilkła na chwilę. Liczyła, że jej wnuk zapyta dlaczego, ale to nie nastąpiło.
-Bardzo dziwnie się zachowujesz. O co chodzi?
-O nic. Wszystko jest w porządku. A co z tymi potworami?
-Nic. Zapomnij o tym.
-Ale…
-Zapomnij…
Na jakiś ułamek sekundy malutka cząstka Lassiego znowu stała się sobą. To wystarczyło, aby wyczuć, że coś tu jest nie tak.
-Dobrze – rzekł.
-Dobranoc, skarbie.
Chłopiec w odpowiedzi tylko skinął głową. Babcia zasłoniła lodowe zasłony i wyszła. Kontrolowany chłopiec położył się i przykrył kołdrą. Jednak wcale nie miał spać, chociaż powieki mu się kleiły. Po paru minutach wstał i wyskoczył przez okno, idealnie lądując na obydwóch nogach. Nie musiał nawet korzystać z drabinki. Następnie pobiegł prosto przed siebie aż znalazł gigantyczny głaz. Wyciągnął spod niego mały patyk, który natychmiast zamienił się w złotą laskę. Stuknął nią trzy razy w to samo miejsce kamienia, zachowując przy tym dokładny odstęp czterech sekund. Kamień dosłownie rozerwał się na jego oczach ukazując wąski tunel. Na jego prawa ściana była pokryta liśćmi i piaskiem, a druga złotymi liśćmi i płatkami śniegu. Chłopiec szedł przed siebie, starając się nie dotknąć laską podłogi, ścian, czy sufitu. Gdyby tak się stało, wszystko by się zapadło na zawsze. Korytarz był długi i jasny. Pachniało w nim deszczem, a temperatura sięgała co najmniej trzydziestu stopni. Klon Lassiego czuł się co raz gorzej, ale mimo to się nie wycofał. Zaczął biec, aby mieć szansę się uratować. Na końcu korytarza temperatura trochę spadła. Wreszcie znalazł się w dużej Sali ozdobionej tymi samymi motywami, jak korytarz wejściowy. Zobaczył przed sobą piękną biało – niebieską ścianę. Scena przedstawiała drzewo na które padał śnieg. Obok zobaczył odmienny obraz – piękną zieloną łąkę, całą pokrytą kwiatami. Naprzeciwko znajdował się jeszcze inny obraz – plaża. Sala nazywała się Salą Czterech Pór Roku.
-Jestem! – zawołał. Podłoga rozsunęła się i wysunął się spod niej wysoki mężczyzna ubrany w zielony, cały wysadzany złotymi klejnotami strój.
-I jak poszło? – zapytał. Pytania tego nie skierował do Lassiego, ale do osoby, która nim sterowała.
-Niestety. Nie udało mi się złapać prawdziwego chłopca. Przeszkodziła nam Strażniczka, ale na szczęście dzieciak zostawił nam klona. Nie jest taki sprytny za jakiego się uważa.
-Istotnie – stwierdził król, bawiąc się swoimi włosami. –Może to nawet lepiej? Skoro udało nam się kontrolować jego sobowtóra, to mamy większe szanse na schwytanie prawdziwego.
-Powiedz, na czym dokładnie polega twój plan? Czemu chcesz akurat tego chłopca?
Król uśmiechnął się tajemniczo. Następnie klasnął w dłonie. Z sufitu wysunął się ogromny ekran. W południowej ścianie otworzył się mały otwór przez który wpadł na ekran promień światła. Wyglądało to, jak film wyświetlany w kinie. Sługa króla zobaczył księżyc w pełni na tle ciemnego nieba. Otaczały go cztery czteroramienne gwiazda, które obracały się wokół tego ciała niebieskiego. Przez ułamek sekundy jego promień oświetlił gwiazdę północy.
-Widzisz, akurat w tym momencie, kiedy światło padło na gwiazdę Lassie przyszedł na świat W ten o to sposób otrzymał nie zwykłą moc, która ujawni się dopiero, kiedy ukończy piętnaście lat. Do tego czasu każdy może mu ją odebrać i wykorzystać do swoich celów.
Sługa w ciele klona Lassiego wciąż nie rozumiał o co tak naprawdę chodzi, ale postanowił już nie zadawać więcej pytań na ten temat. Wolał nie denerwować swojego pana.
-Więc, co teraz zrobimy? –spytał nieśmiało.
-Czekamy – prychnął władca.

Tymczasem prawdziwy Lassie dotarł nad rzekę przy której stał dzbanek do nabierania wody. Po drugiej stronie pojawiła się delikatna mgiełka, która chwilę później zmieniła się w piękną kobietę w białej sukni, o błękitnych oczach i długich czarnych włosach. Lassie z zachwytu otworzył usta i klasnął w dłonie.
Chciał coś powiedzieć, ale głos uwiązł mu w gardle. Kobieta przeleciała na drugą stronę i chwyciła chłopca za rękę.
-Z tego, co widzę potrzebujesz pomocy, prawda? – uśmiechnęła się do trzynastolatka. Lassie nagle odzyskał głos.
-Tak… - westchnął. – Dzisiaj rano zostałem napadnięty przez potwory, które…
-Wiem, co zaszło dzisiaj rano – ucięła wróżka.
-Czy wiesz o co im chodziło? – zapytał. Kobieta spochmurniała.
-Jestem strażniczką Nocnej Rzeki, a nie Rzeki Wiedzy. Przykro mi, ale musisz szukać odpowiedzi gdzie indziej.
-To.. czy mogę wziąć trochę wody? – zapytał nie śmiało, ale nie uzyskał odpowiedzi. Postać rozpłynęła się w powietrzu. Lassie bez wahania chwycił stojący obok dzbanek i nabrał trochę wody. Niedużo, bo tylko kilka kropelek, ale tyle wystarczało. Następnie wybiegł z lasu. Musiał się pośpieszyć. Bał się, że w końcu babcia, Izabela i Chris wykryją jego mały numer, a wtedy może mieć coś więcej niż mega kłopoty… Wskoczył na Maksa, a ten od razu ruszył z kopyta. Chłopiec osłaniał dłonią dzbanek na wypadek gdyby woda się wylała. Było jej tak mało, że ciężko było określić ile i czy jej jest. Nie długo potem znaleźli się pod domem. Przywiązał konia do płotu, a sam wspiął się po sznurkowej drabince do swojego pokoju.
-Mój sobowtór! – przeraził się. Serce waliło mu, jak młot. Jego klon zniknął! Ręce trzęsły mu się ze strachu. Rozglądał się po pokoju z nadzieją, że drugi on tylko gdzieś się chowa. Niestety niczego nie zauważył.
-Spokojnie – uspokajał samego siebie. – Dowiem się gdzie on jest znajdę go i wsadzę z powrotem do siebie – próbował się pocieszyć – Ale jeśli narozrabiał i wina spadnie na mnie?
Serce jeszcze bardziej zaczęło mu walić w piersi. Wlał wodę do miski. Następnie najciszej, jak tylko potrafił zszedł na dół. Wszędzie panowała ciemność i głucha cisza. Drzwi do pokoju Izabeli były uchylone. Przez tą małą szparkę zauważył, że jego siostra śpi, jak suseł. Potem zajrzał do pokoju gościnnego. Babcia i Chris też spały. Odetchnął z ulgą. Miał szanse, aby wszystko odkręcić i nie dostać szlabanu na resztę życia. Teraz musiał już tylko zdobyć włos księżniczki. Stwierdził, że nie powinien zabierać Maxa ze sobą na tę wyprawę, ponieważ koń za bardzo rzuca się w oczy. Wyszedł z domu przez okno po sznurkowej drabince. Następnie zatrzymał się i popatrzył przed siebie. Wysokie wieże lodowego pałacu strzelały bardzo wysoko w górę.
-Ale ja jestem głupi! – przypomniał sobie, waląc się dłonią w czoło.- Zapomniałem swojej zapasowej różdżki!
Wrócił do środka i otworzył swoje stare pudełko na zabawki. Na samym dnie znalazł krótki oszroniony patyk. Wyciągnął go i wyszedł. Pognał przed siebie, trzymając różdżkę przed sobą na wypadek gdyby ktoś go zaatakował. Zamek znajdował się zaledwie pół kilometra od ich domu. W końcu stanął przed lodową bramą wejściową. Dotknął różdżką małą kłódkę. Pojawiło się kilka płatków śniegu, a po chwili kłódka dosłownie pękła.
Następnie podbiegł do drzwi i zastukał. Od razu po tym schował się za ścianą. Strażnik zajrzał na zewnątrz. Widząc, że nikogo nie ma wrócił do środka. Lassie powtórzył czynność. Strażnik znowu wyjrzał na zewnątrz i widząc, że nikogo nie ma wrócił do środka. Lassie powtórzył czynność. Tym razem strażnik wyszedł a zewnątrz i dobiegł aż do bramy, rozglądając się dookoła. Tymczasem Lassie wślizgnął się do środka. Jego oczom ukazały się bajeczne lodowe rzeźby, piękne rzeźbione schody i żyrandole. Niestety nie miał czasu na podziwianie wnętrz. Wbiegł na schody po czym schował się za popiersiem księżniczki. Przez chwilę się rozglądał i gdy stwierdził, że nikogo nie ma opuścił swoją kryjówkę.
Pokój księżniczki znajdował się naprzeciwko. Był bardzo dziwny, ponieważ cały pomalowano na różowo: ściany, łóżko, toaletka itp.
-Na twoim miejscu od razu bym się poddał – usłyszał za plecami znajomy głos. Odwrócił się i zobaczył swojego sobowtóra opartego i kolumnę podpierającą sufit.
-Kim jesteś? – spytał.
-Dla ciebie… Cóż, nikim dobrym – powiedział podchodząc do przerażonego i jednocześnie zaskoczonego chłopca. W jego dłoniach pojawiła się potężna złota różdżka, która, jak inne różdżki, zniknęła gdy wyczuła zagrożenie. Lassie przywołał swoją broń.
-Kim jesteś? ! – powtórzył pytanie.
-Nie pamiętasz? Jestem tobą! Znam wszystkie twoje plany i możliwe ruchy.
Szczęka Lassiego zadrżała. Był w pułapce. Drugi on miał odpowiedź na każdy jego ruch. Czuł się tak jakby walczył ze samym sobą. W jego stronę został wystrzelony piorun lodowy. Chłopiec w ostatniej chwili zdołał się osłonić barierą ochronną. Piorun odbił się i zamroził stojącą obok kolumnę.
-To nic nie da! – zaprzeczył prawdziwy Lassie. –Zdobędę ten włos!
-Nie wiem, czy zauważyłeś, ale już nie jestem twoim niewolnikiem. Mam własną wolę. Mogę sam decydować o tym, co zrobię. Już mnie nie kontrolujesz i nigdy nie będziesz kontrolował! A co do tego włosa… No cóż, zobaczymy kto wygra. Chcesz ze mną walczyć?
Prawdziwy Lassie przełknął głośno ślinę. Propozycja walki wydała mu się straszna, ale nie bardzo miał inne wyjście. Wykonał trzy głębokie wdechy.
-I tak wiesz, co powiem więc po co pytasz? Zgadzam się.
Klon, a właściwie osoba, która go kontrolowała wywróciła oczami. Następnie sobowtór podszedł do chłopca i przysunął swoją twarz do jego tak, że prawie stykali się nosami.
-Mam zepsuć całą zabawę? –prychnął. – Chyba słabo znasz samego siebie!
Lassie zarumienił się ze wstydu. Przeciwnik odsunął się, aby mieć miejsce do pojedynku. Obaj otoczyli się białymi barierami, które zajaśniały, jak gruba biała ściana.
-Zaczynasz, czy nie? – niecierpliwił się prawdziwy Lassie.
-Właśnie miałem ci zadać to samo pytanie – prychnął klon.
-Przecież jesteś mną! Naprawdę nie rozumiem po co o wszystko mnie pytasz..
Jak tylko skończył mówić, wystrzelił w stronę swojego przeciwnika tak zwany Ciepły Piorun, który odbił się od barierki, a następnie uderzył w barierę Lassiego. Na samym końcu trafił w potężny lodowy żyrandol, wiszący tuż nad głową klona. Jednak temu udało się go w ostatniej chwili rozbić.
-Tak walka nie ma sensu – westchnął sobowtór, co całkowicie zaskoczyło Lassiego. – W ten sposób żaden z nas nie wygra – kontynuował. – Jeszcze się zobaczymy! – powiedział i zniknął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez holi dnia Nie 18:27, 18 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ktosio
Administrator



Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Południowe Rubieże Warszawy (Wilanów)

PostWysłany: Czw 14:02, 22 Sie 2013    Temat postu:

Sorka, że dopiero teraz. Fajny pomysł na "wojny klonów" xD Bardzo mi się podoba ta część. Kiedy następna?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
holi




Dołączył: 12 Lis 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:31, 23 Sie 2013    Temat postu:

Dzięki. Ten motyw z "skradzionym klonem" zapożyczyłam z W.I.T.C.H. z odcinka "Polowanie."

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FH przeniesione! Strona Główna -> Przygody Lassie'ego Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin