Forum FH przeniesione! Strona Główna FH przeniesione!
Portal przeniesiony na fikcyjnehistorie.cba.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Odcinek 4a - Erwih

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum FH przeniesione! Strona Główna -> Kosz
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ktosio
Administrator



Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Południowe Rubieże Warszawy (Wilanów)

PostWysłany: Śro 17:16, 28 Lis 2012    Temat postu: Odcinek 4a - Erwih

Odcinek 4a
"Erwih"



Kolejny złowieszczy chichot przeszył powietrze, niczym strzały Bezimiennych.

Znów…
…znów zapadła martwa cisza…


Garstka ludzi z Kapitanem Deghonem i Erphenem, małżonkiem królowej Sharoany, na czele mozolnie posuwała się na przód od kilku dni. Brnęli przez zaspy śniegu, potykali się o zmarznięte łodygi lub korzenie roślin, upadali na lodzie. Co jakiś czas koło nich pojawiały się błękitne chochliki, próbujące zwabić ze ścieżki podróżnych. Twardzi żołnierze nie dawali się jednak omamić, powstrzymywali też przed głupstwami Młodego, który figurował najniżej względem wieku w tej grupie.

– Nie mogę się doczekać powrotu na mój zamek – uśmiechnął się Erphen. Deghon odwzajemnił gest. Obu przyszło to z trudem, gdyż brody zupełnie im oszroniały.
– Ja również – odparł Kapitan. – W tej chwili Nree razem z naszymi dziećmi przeniosła się do rodzinnej wioski, gdyż tam mniej narażona będzie na ataki. Zamek jest doskonałym celem oblężeń, a prawie wszystkich doświadczonych żołnierzy ściągnęliśmy do wojska na bitwę o Iorię…
– Która okazała się być klęską stulecia…
– Nie zapiszę się dobrze na kartach historii… – szepnął Deghon.
– Nie mogliśmy przewidzieć, że Therlos zmodyfikował geny Nethei. Teraz może i są silniejsi i rozumu im nie brak, ale jednego na pewno nie posiadają.
– Czego? – mruknął Deghon. „Nethei.” Tak w języku Północy zwano Bezimiennych. Niewielki paradoks. Niby są Bezimiennymi, a figurują pod nieskończoną liczbą słów…
– Brak im duszy.
– Zaczynasz mówić jak ci wypudrowani rycerze z zachodu. Nie, zaraz – poprawka: jak różowe, koronkowe damy wypudrowanych rycerzy z zachodu.
– Jak Nree? – zachichotał Erphen. Obrażając żonę Deghona odwróci jego uwagę od poczucia winy. Przynajmniej chwilowo.
– Może i tak, chociaż w to wątpię. Nasza wspaniała królowa jest bardziej różowa, niż moja Nree.
– A ja bardziej wypudrowany od ciebie? – sarkastycznie spytał Erphen. Deghon prychnął urażony. Jego przyjaciel zaśmiał się dobrodusznie. – Wiesz, coś w tym jest. Karna ciągle przystraja mnie w różne galowe ubrania, tuniki, zbroje… a ja nigdzie nie mogę znaleźć mojego starego, pobrudzonego odzenia…

___________________________________________________________________________________________________________________________________________

Deghon stracił wszelką nadzieję na odnalezienie miejsca, które w myślach ukazała mu tajemnicza kobieta. Na całe szczęście — przestał padać śnieg. Chochliki z kroku na krok ustępowały… może to coś znaczyło? Ciche chrząknięcie rozerwało mapę myśli, którą Kapitan powoli rysował w głowie. Drzewo rozejrzał się szybko i nieufnie, po czym schronił się za gałęziami niegdysiejszego bzu.
— Chyba nie mamy się czego obawiać — chrząknął po chwili, gdy jego palce zetknęły się ze śniętą rośliną. — Nie widzę żadnych Bezimiennych…
— W końcu siedzisz w krzakach — parsknął Łucznik z lekką nutą pogardy w głosie.
— Jeśli czegoś się obawiacie — rozległ się spokojny głos za ich plecami — to na pewno nie jestem tym czymś ja.
Erphen wystraszył się nie na żarty. Spojrzał w górę, skąd dochodziły słowa. Za jego wzrokiem podążyli wszyscy. Drzewo wyszedł jednak przed nich z ufnym spojrzeniem.
Na wysokim i rozłożystym drzewie, przede wszystkim starym i zamarzniętym, przycupnęła mała osóbka. Dziecko. Chłopiec. Miał może trzynaście zim…
— Kim jesteś? — spytał Młody.
— Raczej: czym. Nazywam się Erwih i uprzedzam, że nie jestem Człowiekiem, jak wy. Ale jestem po waszej stronie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum FH przeniesione! Strona Główna -> Kosz Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin